Komentarze
- 1 maja rynku w Radzyniu nie będzie
Niektórzy dzisiaj postanowili podciac i tak już spruchnialą gałąź na której siedzą.
- eSPe - Tour de Konstytucja PL zawita do Radzynia
Nareszcie wróciła normalność i do Radzynia
- Sunny - 1 maja rynku w Radzyniu nie będzie
wiesz dlaczego rebek przegrał, bo bał się że przegra gdy nie będzie słuchał takich chrześcijańskich ...
- eSPe - 1 maja rynku w Radzyniu nie będzie
Dziecko ,dziecko ucz się histori a przynajmniej słuchaj dziadka (jeśli nie był kola bola)3 mają był ...
- waluś - 1 maja rynku w Radzyniu nie będzie
https://www.youtube.com/watch?v=R9I0W65PXGA widzisz jaki gupiutki Olivierku jesteś? To jeszcze nie k...
- pioter
Po dachowaniu trafili na komendę. Byli po alkoholu i nikt nie przyznawał się do kierowania |
Piotr Mucha / Policja Radzyń Podlaski | |||
środa, 13 września 2023 06:00 | |||
W niedzielę około godziny 17:00 oficer dyżurny radzyńskiej komendy otrzymał zgłoszenie o zdarzeniu drogowym w miejscowości Ostrówki. Na miejscu mundurowi zastali na polu uprawnym samochód osobowy marki Toyota Yaris, który leżał na dachu. Obok auta stało trzech mężczyzn w wieku 26, 39 i 43-lat oraz dwie kobiety w wieku 19 i 36-lat. Najmłodsza z kobiet na rękach trzymała swoje roczne dziecko, z którym została przewieziona do szpitala. Jak wynikało z ustaleń funkcjonariuszy wszyscy podróżowali Toyotą. Jednakże nikt nie przyznawał się do kierowania tym pojazdem. Twierdzili, że kierował rzekomo inny mężczyzna, który przed przybyciem policjantów uciekł z miejsca zdarzenia. Badanie alkomatem wskazało, że wszyscy byli pod znacznym działaniem alkoholu. Jedyną trzeźwą osobą była 19-latka. Funkcjonariusze ustalili także, że dziecko było przewożone w sposób niezgodny z przepisami. Jej matka trzymała ją na kolanach. Ostatecznie wszyscy zostali zatrzymani i trafili do policyjnego aresztu. 39-letni właściciel auta po wytrzeźwieniu został przesłuchany. Wtedy „przypomniał” sobie, że to on mając w organizmie niemal 2 promile alkoholu kierował Toyotą i na łuku drogi stracił panowanie nad autem, a następnie doszło do dachowania. Swoje zachowanie tłumaczył, że chciał odwieźć kolegę do domu, "a wyszło jak wyszło". Teraz mężczyzna odpowie przed sądem. Grozi mu kara do 2 lat pozbawienia wolności. Musi się również liczyć z zapłatą świadczenia pieniężnego na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej w kwocie nie mniejszej niż 5 tysięcy złotych, a także orzeczeniem przez sąd zakazu kierowania pojazdami na minimum 3 lata.
|